Agnieszka Daca
„Jasność ujawnia nam całą prawdę o rzeczy i daje odpowiedź na najbardziej fundamentalne pytanie: czym dana rzecz jest w najgłębszym, najbardziej prawdziwym, czystym znaczeniu?”
(Tomasz Gałuszka OP, „Piękny syn. Zarys estetyki teologicznej Tomasza z Akwinu”, w: „Karto-Teka Gdańska”, nr 2(11)/2022.)
Agnieszka Daca
W nowej przestrzeni wystawienniczej Galerii 3,30 w Krakowie trwa prezentacja malarstwa Doroty Hajduk „Claritas”.
Doroto, dlaczego właśnie taki tytuł został nadany wystawie? I czym dla Ciebie jest claritas?
Dorota Hajduk
Rozmawiając z Katarzyną – kuratorką wystawy, zastanawiałyśmy się, co jest najważniejsze w tych pracach. Pomyślałam o teorii estetyki Tomasza z Akwinu, którą przedstawia o. Tomasz Gałuszka OP w swojej książce „Piękny Bóg. Piękny Człowiek”. Wówczas zdecydowałyśmy zatytułować wystawę „Claritas” – blask, jasność. Jest to jedna z trzech właściwości piękna, obok integritas – pełni oraz proportio – właściwej proporcji, harmonii. Według Tomasza z Akwinu claritas rozumiane jako jasność pochodząca od Boga Ojca – Pierwszej Jasności, pierwszego Twórcy, jest niezbędnym elementem piękna, umożliwiającym poznanie rzeczy.
Przypominam sobie wystawę Triennale Grafiki w Bunkrze Sztuki sprzed kilku lat. Większość prezentowanych tam prac mówiła o śmierci, ciemności, o tym, że życie jest marnością. Stwierdziłam wówczas, że chciałabym, aby moje malarstwo, nawet gdy opowiadam o czymś trudnym, było przepełnione nadzieją i tym w co wierzę – że istnieje Światło większe niż Ciemność. Chcę, aby moje obrazy były przeniknięte jasnością, która nie pochodzi ode mnie, ale którą odkrywam w Bogu. Język na granicy abstrakcji, pozwala mi wyrazić ważne dla mnie treści, choć nie są one nazwane wprost. Pozwala na przedstawienie wielowymiarowości znaczeń. Chociaż większość prac prezentowanych w Galerii 3,30 przedstawia Ukrzyżowania, to staram się by moje podejście było inne, niż można by się spodziewać – to nie tylko ofiara, krew i cierpienie. Wracam często w swoich pracach do motywu Ukrzyżowania i chcę patrzeć na to wydarzenie jako moment otwierający, odkupieńczy, jako Pełnię Czasów. I jednocześnie moment zwrotny i najbardziej istotowy dla mnie osobiście. Bo Krzyż dla mnie, jako osoby wierzącej, jest przede wszystkim znakiem zwycięstwa.

Dorota Hajduk, Zasłona (z cyklu Małe Ukrzyżowanie)
Wracając do filozoficznego wymiaru claritas – blasku, który łączy piękno ze światłem, warto też wspomnieć, że piękno jako synteza prawdy i dobra, ma niezwykle głęboki wymiar – nie tylko estetyczny ale przede wszystkim metafizyczny.
Wydaje się, że dla Ciebie ważna jest ta podstawa teologiczna – słowo, które poprzedza obraz. Gdzie szukasz inspiracji, czy przede wszystkim w Piśmie Świętym?
Chętnie odwołuję się do filozofii, ponieważ przez rok studiowałam ją na Ignatianum, jednocześnie będąc na Akademii i myślę, że jeszcze do tego wrócę. Pamiętam, że wtedy, jako studentkę zachwyciły mnie przedmioty takie jak ontologia i metafizyka klasyczna. Pierwszy raz zetknęłam się też z transcendentaliami według Tomasza z Akwinu. I na pewno nie chciałabym, żeby w tej krótkiej rozmowie doszło do powierzchownych uproszczeń w kwestii jego systemu, więc nie będę szczegółowo rozwijać tego tematu. Dodam może tylko, że w tomaszowym pojęciu claritas urzeka mnie również jego dwuwymiarowość. Świetlistość jest rozumiana fizycznie, jako właściwość przedmiotu i jego oświetlenie niezbędne do dostrzeżenia i zachwycenia się nim, ale także jako intelektualne, wewnętrzne „światło”; jako swoista radość ze zrozumienia, poznania prawdy o rzeczy.
Jeśli chodzi o inspiracje, to rzeczywiście Pismo Święte bardzo często jest pierwszą podstawą. Niektóre z prezentowanych na wystawie obrazów zrodziły się podczas rekolekcji naszej wspólnoty Vera Icon. Na rekolekcjach codziennie mamy kilka godzin czasu na pracę własną. Podczas osobistej modlitwy – lectio divina – rozważamy Słowo Boże i później możemy przekuwać to na konkretne dzieła. Szkicować, rozpoczynać projekty. Nieraz odbywa się intensywne malowanie i rzeźbienie. Bardzo często obserwuję u siebie i u moich znajomych, że Słowo, które pada podczas konferencji lub na liturgii, gdzieś w nas pracuje i później przychodzi pragnienie, by je przedstawić w wizualnej formie. U mnie często działa to tak, że na modlitwie pojawia się konkretny obraz, który chcę namalować. Dążę później do tego, żeby jego przesłanie było intuicyjne i czytelne także dla odbiorcy. Od jakiegoś czasu obowiązkowo zabieram ze sobą choćby maleńki szkicownik na wszystkie formy artystycznej i duchowej formacji, w których biorę udział. Także na rekolekcjach ignacjańskich rodzą się moje obrazy. Pomysły, czy przynaglenia, żeby coś stworzyć, przychodzą czasem w nieplanowanych momentach. Było to dla mnie zaskoczeniem w kontekście ćwiczeń św. Ignacego, jednak w ciszy, podczas rozważania ważnych dla mnie prawd, nieraz pojawiają się malarskie inspiracje.

Ciekawy wątek na tej wystawie to inspirowane naturą „pejzaże metafizyczne” np. „Czerwony horyzont”, „Drzewo”. Wybór tego tematu wydaje się oczywisty, wszak pejzaż to dzieło Boże, a piękno przyrody jest zwierciadłem doskonałości jego Twórcy.
Poprzez pejzaże chciałam przedstawić stany ducha, podoba mi się to określenie „pejzaż metafizyczny”, ponieważ dopuszcza spotkanie z innym wymiarem rzeczywistości. Na przykład „Czerwony horyzont” to praca o Adwencie. Jest wyrazem tęsknoty za czymś większym, ale mówi też o kresie, o końcu. Niebieski dyptyk „Podróż” z tego cyklu to dosłownie obraz – podróż, gdzie chciałam mówić o codzienności powtarzalnej i szarej. To bardzo jednostajny, syntetyczny widok, który pragnęłam by jednocześnie był przesiąknięty wschodem, budzącym się światłem, dającym otuchę i pokój. W moich pracach pejzażowych jest wyrażony zachwyt nad stworzeniem. Często też jakiś pejzaż, który widzę w naturze sprawia, że dostrzegam w nim bliskość, prawdę o sobie. Chcę go utrwalić i jednocześnie to osobiste doświadczenie przekazać dalej.

Dorota Hajduk, Brama (z cyklu Małe Ukrzyżowanie)
W jednej z pieśni wielkopostnych słyszymy: „Krzyżu święty, nade wszystko, drzewo przenajszlachetniejsze!”. Wokół pejzażu zatytułowanego „Drzewo” pojawiają się mniejsze prace – przedstawienia Ukrzyżowania, tworząc spójną formalnie całość. Jaka była idea aranżacji tej części wystawy?
Przedstawienie drzewa na tle rozległego pejzażu, osamotnionego w środku pustkowia można odczytywać jako symbol opuszczenia. To drzewo nie wygląda dorodnie i zdrowo, wydaje się uschnięte. Często w tym przedstawieniu widzę siebie, jestem drzewem takim niemal uschniętym. Drzewo na obrazie jest jednak w pewien sposób otulone miękkością łąki czy morza, nie do końca tę przestrzeń dookreślam i wierzę, że nie musi być ona jednoznacznie nazwana. Na pewno zależało mi, żeby ten pejzaż był bardzo jasny, dający ukojenie i jednocześnie nadzieję, że można czerpać soki z tej ziemi; z wody, która jest życiodajna. Czy wokół jest łąka pełna trawy, która kwitnie, czy to jest światło, czy to jest śnieg? Wiem, że ta konkretna praca wywołuje w odbiorcach różne skojarzenia. Pracowałam nad nią zimą, jednocześnie malując „Ecce homo” dla krakowskich albertynek. To była poniekąd odskocznia od realizmu i żmudnego malowania kopii. Według Świętego co prawda, więc na pewno ekscytującej, ale jednak kopii. Dla mnie, pomimo być może radosnej i rozświetlonej kolorystyki „Drzewo” jest pejzażem pasyjnym, ponieważ byłam wówczas niezwykle blisko tematu „Drzewa zbawiającego”. I właśnie dlatego widzimy ten obraz z Ukrzyżowaniami.

W niektórych pracach stosujesz intrygujące zabiegi formalne, np. rozcięte płótno w jednej z prac tworzących cykl „Małe Ukrzyżowanie”. Z kolei w obrazach „Rana I” oraz „Rana II” pojawia się malarstwo materii.
Obraz „Zasłona”, który faktycznie zdecydowałam się rozciąć, to bezpośrednie nawiązanie do słów z Pisma Świętego – „A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać.” (Mt 27,51). Inspiracją do stworzenia tej pracy było fizycznie istniejące okno – malowałam z natury, przez zasłonę przenikało światło. Siedziałam w moim pokoju zaraz po przeprowadzce do Krakowa, nie miałam wtedy jeszcze swojej pracowni i wszystko malowałam na malutkich formatach. Ta zasłona była brzydka, ale światło piękne. Później to przedstawienie połączyło się z Ukrzyżowaniami – „rozdarcie zasłony” jako zniszczenie tego, co stare. Symbol rozdarcia i sam symbol okna zaczęły też reprezentować otwarcie się na nową, niebiańską rzeczywistość. Podobny wątek – rozcięcia, rozdarcia – poruszam w obrazach „Rana I” i „Rana II”. Ja zaliczam te prace do cyklu „Ukrzyżowań”, są swoistą kontynuacją mniejszych prac. Przedstawiają pęknięcie, które otwiera na prawdę. Te rany są jasne, świecące, ponieważ mogą być impulsem, by pójść dalej, żeby otworzyć się na nadprzyrodzony wymiar, w otoczeniu tego wszystkiego co jest ciemne i nieraz trudne. Ta mięsista materia sugeruje ciężar, zawiera element dramatyzmu i walki.
Równocześnie w tych dwóch obrazach można się dopatrzeć kształtu miecza, który niejako rozcina materię. W Liście do Efezjan św. Paweł nawołuje: „weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, (…) Stańcie więc do walki (…) W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże” (Kol 6,13-18).
W naszej modlitwie codziennej Vera Icon mówimy: „Błogosław mnie i Armię Bożych twórców”. To sformułowanie niektórym wydaje się zbyt militarne. Jednak spotkanie ze Słowem to jest dynamika, a stanięcie w prawdzie może być wymagające i bolesne. Przychodzi mi do głowy kolejny cytat z Listów: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12)

Dorota Hajduk, Rana II
Twojej wystawie towarzyszy pokaz niewielkich prac twórców związanych z Vera Ikon. Jesteś osobą, która przewodzi tej wspólnocie. W naszej rozmowie wspominałaś już o organizowanych przez was rekolekcjach. Gdybyś zechciała opowiedzieć coś więcej o Vera Icon – o samej wspólnocie, o tym jak do niej trafiłaś?
Vera Icon to wspólnota Kościoła Katolickiego, której misję można zawrzeć w zasadzie w trzech słowach, aspektach, które jak wierzymy wzajemnie się napędzają i prowadzą jeden do drugiego. Pierwszym z nich jest duchowa i artystyczna formacja członków. Pogłębienie relacji z Bogiem, jak i dążenie do coraz lepszego kunsztu w swojej profesji prowadzą dalej do tworzenia dzieł, które rodzą się z wiary. Za papieżem Benedyktem XVI lubimy nazywać tę wiarę „wiarą widzącą” (Benedykt XVI „Duch liturgii”). Nasze dzieła i działania mają ostatecznie prowadzić do ewangelizacji, zwłaszcza środowisk twórczych. A ta znów prowadzi do początku, czyli formacji nowych członków. Formujemy więc, tworzymy i ewangelizujemy. Na tych działaniach, jako wspólnota chcemy się skupiać. Głównym dziełem Wspólnoty są organizowane rekolekcje wakacyjne dla twórców i organizatorów kultury, o których już krótko wspominałam. Rekolekcje prowadzimy w dwóch turnusach – rekolekcje połączone z czasem na pracę własną dla członków wspólnot i rekolekcje zatytułowane „Obraz odnaleziony” w formie bardziej konferencyjnej, otwarte na osoby niezwiązane wcześniej ze Wspólnotą.
Warto może wspomnieć, że Vera Icon zrzesza artystów przeróżnych dziedzin, nie tylko tych wizualnych, i nie tylko tych podejmujących tematykę sacrum, ale także organizatorów kultury i teoretyków sztuki. Poszczególne grupy spotykają się w największych miastach naszego kraju: Krakowie, Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku, Katowicach, od niedawna Poznaniu; jak również w formie grupy online. Oprócz rekolekcji tworzymy też wystawy, spotkania z artystami, lokalnie włączamy się w różne działania. Jednym ze stosunkowo nowych dzieł, które udało nam się rozpocząć jest seria “Optyka Wiary” na naszym kanale YouTube, czyli cykl krótkich filmów, poświęconych miejscom styku sztuki i teologii. Zaproszeni goście na podstawie wybranych prac omawiają przedstawione zagadnienia teologiczne, pokazując w ten sposób, jak o Bogu można opowiadać poprzez dzieło. Ja jestem bezpośrednio związana ze Wspólnotą od 2017 roku. Wybrałam się na weekendowe rekolekcje wielkopostne i już zostałam; nie mogłam zignorować bliskości w wrażliwości, którą tam znalazłam i teraz odkrywam misję i charyzmat Vera Icon jako swoje.
Chciałam jeszcze zapytać jakie źródło ma nazwa Galerii – 3,30
Nazwa 3,30 odnosi się do słów św. Jana Chrzciciela, który jest patronem naszej Wspólnoty: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał.” (J 3,30). To hasło jest jednocześnie mottem, które prowadzi członków Vera Icon i które wypowiadamy podczas corocznego ślubowania.

Dorota Hajduk – urodzona w 1987 r. w Rybniku, absolwentka Wydziału Malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Studiowała w pracowni prof. Stanisława Rodzińskiego oraz prof. Adama Brinckena. Pedagog, animator kultury, kuratorka. Wypowiada się w technikach z pogranicza malarstwa i rysunku, oscylując wokół abstrakcyjnego pejzażu, portretu oraz sacrum. Związana ze Wspólnotą Vera Icon od 2017 roku, od 2021 główna liderka Wspólnoty.
Fot. Stanisław Wójcicki
Zapraszamy na finisaż wystawy 5 grudnia w czwartek o godz. 19:00!
Wydarzeniu towarzyszyć będzie autorska muzyka na wiolonczelę i elektronikę w wykonaniu Mata Kwiatkowskiego.

CLARITAS
Wystawa malarstwa Doroty Hajduk
Kuratorka: Katarzyna Homoncik
Koordynatorka: Ida Radecka (Zorganizuj Sobie Kulturę)
Organizator: Galeria 3,30
ul. Szewska 20/4, Kraków (siedziba Fundacji Malak)
Współorganizatorzy: Fundacja MALAK, Wspólnota Twórców Chrześcijańskich Vera Icon
Czas trwania wystawy: wrzesień-grudzień 2024
Wystawa otwarta w wybrane dni, podane w wydarzeniu na FB https://www.facebook.com/3.30galeria/
Możliwość indywidualnego umówienia się poprzez: Messenger/IG Galerii
lub e-mail: galeria3.30@veraicon.art
POST COMMENT