Anna Grąbczewska
W 1810 roku cesarz pruski zsekularyzował opactwo w Lubiążu i cystersi opuścili ogromny budynek, wokół którego przez wieki toczyło się życie kulturalne. Przez wiele lat praktycznie opuszczony, od 2001 roku klasztor ten każdego lata napełnia się życiem – w mury klasztoru wchodzą tysiące uczestników Slot Art Festival. Muzyka, sztuki piękne, teatr, dyskusje. Nie jest to jednak typowy festiwal, skupiony wyłącznie na przeżyciach związanych ze sztuką i dobrą zabawą. Wielu uczestników przyjechało na ten festiwal, chcąc na swój sposób kontynuować misję mnichów, którzy mieszkali kiedyś w tym miejscu: szukać Boga.
„Slot” nie jest „festiwalem chrześcijańskim”, jest festiwalem kultury alternatywnej, której ważną częścią okazuje się także kultura chrześcijańska. Jest to festiwal niezwykły i porażający różnorodnością. Niemożliwe jest ogarnięcie wszystkich rzeczy, które dzieją się na Slocie, trzeba wybrać ułamek. Rozmawiając z różnymi uczestnikami wydarzenia można odnieść wrażenie, że byli na zupełnie innych festiwalach. Wszystkie te relacje łączy jednak doświadczenie współtworzenia. Stowarzyszenie Lokalnych Ośrodków Twórczych, organizatory Slota podkreślają, że podczas festiwalu granica między twórcą a odbiorcą się zaciera. Doświadczyłam tego bardzo mocno. Jako „twórca”, kiedy grałam w zespołem Szklane Oczy na Scenie Nowej oraz wystawiałam swoją pracę dyplomową Nowe Jeruzalem VR. Work in progress, nigdy wcześniej nie czułam, by rzeczy, w które od lat byłam zaangażowana stawały się takie wspólne. Jako „odbiorca” też dawno nie doświadczyłam, by rzeczy, które robią inni były tak bardzo „moje” i ludzie, którzy je wymyślili byli tak bardzo otwarci na to, co myślę. Tworzyliśmy wszyscy istniejące przez 5 dni w roku wypełnione cudami miasteczko, którego nie sposób nie porównać z “miastem” jakie w opactwie funkcjonowało za czasów cystersów.
W tym tekście starałam się zebrać głównie działania związane z tematyką portalu Diafanitas – chrześcijaństwem, sztuką i ich przecięciem. Mimo starań, wiele z nich ominęłam, nie zauważyłam – niech to jednak stanowi zachętę dla wszystkich osób zainteresowanych tą tematyką, by pojechać na „Slota” za rok. Żadna relacja nie jest w stanie streścić tego, co działo się festiwalu. Jednym słowem jakoś opisującym tegoroczny festiwal jest jego hasło – „połączenia”. Odbywające się wydarzenia zdecydowanie je realizowały, również w warstwie religijnej.
Modlitwa na Slocie
Każdy dzień Slota można było zacząć wspólną modlitwą. O 8.20 grupa zebrana przez Macieja Radeckiego wychodziła na łąki za klasztorem, by odmawiać Liturgię Godzin. O 9 można było pójść na chrześcijańską medytację do jednego z klasztornych pomieszczeń, w którą wprowadzał Mariusz Zatylny, bądź wybrać się na jeden z koncertów na „Scenie Uwielbienia”, w opuszczonej cysterskiej katedrze.

Codziennie odbywały się także warsztaty z chorału gregoriańskiego. Śpiewaliśmy głównie kompozycje, które stosunkowo łatwe były do zapamiętania, ale prowadzący Tomasz Ploch rozważa, czy kiedyś nie zrobić warsztatów, w których nauczylibyśmy się skomplikowanych i wyszukanych kompozycji ułożonych i śpiewanych przez cystersów w Lubiążu. Warsztaty zakończyły się występem w katedrze – która znowu rozbrzmiewała chorałem.
Już w praktykach modlitewnych, które organizowane były w ramach „Slota”, widać bardzo ważną cechę tego festiwalu – ekumenizm.
Męczeństwo na Slocie
Chrześcijaństwo na Slocie nie jest w wersji wygładzonej, przewijającym się przez tę edycję motywem było męczeństwo. Za patrona tej edycji można uznać Dietricha Bonhoeffera. Bonhoeffer, chrześcijanin, luterański teolog, który sprzeciwiał się przejęciu kontroli nad kościołem przez władze III Rzeszy został zabity 14 dni przed wyzwoleniem obozu Flossenbürg, w którym był przetrzymywany. Całość Slota zaczęła się spektakularnym (chór, orkiestra, wizualizacje, soliści) poematem muzycznym Together, który oparty był na listach między nim a jego ukochaną. Były to miłosne listy, które wymieniali ze sobą w trakcie uwięzienia Bonhoeffera – pełne rozmów o Bogu, o miłości, życiu i śmierci. Całość wykonana była przez Slot Art Orkiestrę, którą kieruje Marzena Horyza. Jest to niezwykła, złożona z uczestników festiwalu orkiestra, w której grają wszyscy chętni muzycy, zarówno profesjonalni jak i amatorscy, którzy zgłoszą się na próby. W kolejnych dniach w festiwalowej „Strefie Myśli” miał miejsce cykl wykładów, który analizował teologiczną spusciznę Bonhoeffera, jego krytykę nazizmu i antysemityzmu, jego biografię oraz zaangażowanie w ruch ekumeniczny. Debatowano o wpływie, jaki ta teologia miała na opozycję demokratyczną w PRL. Najsłynniejsza koncepcja Bonhoeffera – bezreligijne chrześcijaństwo – rozumiana jest na różne sposoby i do dzisiaj budzi wielkie kontrowersje i dyskusje.
W Strefie gościli też wolontariusze z Pomoc Kościołowi w Potrzebie – którzy opowiadali o prześladowaniu chrześcijan na całym świecie, w tym o problemach palestyńskich chrześcijan. Panel Mosty wśród ruin: o jedności prześladowanego Kościoła, odbył się pół godziny po północy. Mówi to dużo o charakterze festiwalu – na „Slocie” można znaleźć ludzi, którzy o tej porze chcą posłuchać o Bogu, potrzebujących i prześladowanych.
Wystawa na 6 tys. metrów kwadratowych
Slot to także wystawy, a właściwie jedna wielka wystawa wkomponowana w architekturę opactwa.
Przy tworzeniu wystawy zależało mi na zaprezentowaniu prac, które poprzez wspólny mianownik tegorocznego hasła „Slotu” – „połączenia” – mogłyby stać się przyczynkiem do budowania więzi między ludźmi. Każdy „Slot” to moment, w którym dawny klasztor cysterski zostaje przekształcony w przestrzeń pełną życia i twórczego przeżywania. Chciałam, aby wystawa stała się miejscem wytchnienia pomiędzy slotowymi wydarzeniami, a jednocześnie przestrzenią refleksji. Zależało mi na takim doborze prac artystycznych, które poprzez podejmowaną tematykę mają potencjał uwrażliwiania, sprzyjają duchowym poszukiwaniom i mogą umacniać tę wyjątkową społeczność ludzi, która na kilka dni przyjeżdża do Lubiąża. – mówi Julia Jagielnicka, kuratorka tegorocznej wystawy
Temat “połączenia” najwyraźniej wyraża praca Współbrania grupy Yello – to ubrania do noszenie razem, które stają się pretekstem do wspólnej zabawy – kurtka uszyta z pięciu kurtek, ogromny plecak-kula do potykania się wspólnie z przyjaciółmi. Czułość, wrażliwość, rodzicielstwo, uważność, współodczuwanie i współdoświadczanie – to inne słowa, które przychodzą na myśl przy próbie opisu wystawy. Większości z prac nie można po prostu zobaczyć – trzeba też fizycznie wejść do środka. By doświadczyć Odważnika Zuzanny Klary Bardian trzeba się do niego przytulić – dopiero wtedy można usłyszeć wyznania, które zebrała artystka w odpowiedzi na pytanie “Co trudno Ci powiedzieć drugiej osobie?”. W Więzieniem duszy ciało Renaty Szułczyńskiej wchodzimy w krąg, który rozświetla się wokół nas. Praca opowiada o poszukiwaniu i tęsknocie za transcendencją.
Wojciech Kurek, Olga Balińska, scena z występu
Każda z wystawionych prac mówi w pewien sposób o miłości i warta jest rozważenia w kontekście chrześcijaństwa. Bezpośrednią biblijną inspirację znajdujemy w pracy My, pielgrzymi opowieści Ewy Rossano. To instalacja, na którą składają się obiekty drewniane, zawinięte w materiał, o fantazyjnych kształtach . To kije podróżne, zainspirowane tymi opisanymi w Biblii – kijem, którym Mojżesz rozdziela wody, kijami, które Jezus każe wziąć Apostołom. Autorka zachęca do spaceru po „Slocie” z kijem, do kontynuowania tej podróży jako pielgrzymowania.
W ramach wystawy można było także wziąć udział w pokazie mojej pracy dyplomowej, stworzonej w ramach kierunku Art & Science na krakowskim UKEN. Pytałam uczestników projektu, co z ziemskich rzeczy, chcieliby zobaczyć w rzeczywistości „Nowego Jeruzalem”. Jeden z uczestników wskazał „Slota”…
O Bogu można było usłyszeć nie tylko w ramach sztuk pięknych, w ramach „Teatru w Stodole” odbył się spektakl Twarzą w twarz autorstwa Cieszki Żółtko, który opowiada o spotkaniu z Jezusem.
Pracownia artystyczna dla ośmiu tysięcy twórców
„Slot” jest festiwalem, na którym każdy jest twórcą, a każda godzina trwania festiwalu daje pretekst do kolejnych działań twórczych, czasem organizowanych ad hoc. Wspaniały przykład mogą tu stanowić wydarzenia na Scenie Nowej, na której miałam przyjemność grać i mogłam obserwować wydarzenia na bieżąco. Nagle swój występ odwołały dwa zespoły. Nie stanowiło to jednak powodu, by zrobić dziurę w „line-upie”. W miejsce pierwszego zespołu zagrała Brygada Wrzask. Punkowy zespół złożony ze Slotowiczów. Choć nie byli przygotowani, szybko znalazły się dla nich instrumenty. Co ciekawe, część muzyków ma dosłownie parę lat. Tworzą oni również teksty.
bo matka jest w pracy
nie nakarmi cię
bo matka jest w pracy
nie da ci się pobawić
bo matka jest w pracy
To fragment jednego z przebojów grupy.
Twórcy „Sceny Nowej” – Bartek Żółtko-Horyza, Daniel Orkisz, Alicja Środa, Dagny Juszkiewicz – ogłosili także konkurs na drugi “wolny slot”, który wygrała Banda Debili. Wszystkim zespołom wizualizacje na żywo robił Dominik Nalepka, który spontanicznie zgłosił się do tej roli.

Współpraca artystyczna z Odrą
„Slot” w niezwykły sposób połączony jest z Odrą. Gdy wyjdziemy tylnym wyjściem z terenu opactwa, wchodzimy na wielkie łąki, po przejściu kilometra trafiamy nad brzeg Odry. Rzeka – jej historia, dźwięki, ekosystem stał się pretekstem do wielu działań artystycznych na Slocie. W ramach akcji Apel Odry Cecylia Malik wspólnie z uczestnikami warsztatów stworzyła sztandar – namalowane zostały na nim stworzenia zamieszkujące Odrę. Grupa przeszła z nim dumnie nad brzeg, a najodważniejsi nawet zanurzyli się w nurt rzeki. Warsztatom i ich finałowi towarzyszyła muzyka tworzona przez Rozalię Malik.
Rozmowy na Slocie
Slot to także w znacznej mierze rozmowy, spotkania i wykłady, na które często gromadziły tyle chętnych, że trudno się było na nie dostać. Często dotyczyły one także chrześcijaństwa. Znowu – często nie były to klasyczne rozmowy, do jakich przyzwyczajeni jesteśmy na konferencjach – było w nich dużo miejsca na emocje i wspólne przeżywanie.
Jedną z takich centralnych wartości, którą wskazaliśmy tworząc w tym roku z Antonim Mikołajczykiem „Strefę Myśli”, było to, by nie była ona tylko miejscem samego gromadzenia wiedzy. Chcieliśmy żeby to była wiedza, która budzi refleksję, ma potencjał zmiany życia, zasiewa chęć zmiany, kieruje wzrok tam, gdzie warto patrzeć. „Co zrobić z lękiem przed wojną?” rozmawialiśmy w ramach jednej z serii. Gromadziliśmy się dość tłumnie z ludźmi, którzy jakoś ten lęk przed wojną w sobie noszą, choć jest czasem chowany. Terapeutka i dziennikarz stworzyli przestrzeń, gdzie ten lęk mógł się między nami w pokojowy sposób rozejść, rozejrzeć, spotkać z innymi osobami. Myślę, że to było ogromnie budujące – tworzące poczucie wspólnoty, dające przestrzeń czemuś, co się w nas kotłuje. Jeśli chodzi o refleksję chrześcijańską mieliśmy cykl wykładów „Chrześcijaństwo jest Drogą, a nie religią”, gdzie ludzie przepychali się oknami i drzwiami, by tam się dostać. Było to dla mnie ciekawym wyznacznikiem, że ten temat naprawkę przyzywa ludzi. Te wykłady zasiewają ziarno, które będzie potem owocować. To tylko parę przykładów tego dobra, które się wydarzało podczas tych wykładów.– mówi Zosia Żółtko-Horyza, która szefuje „Strefie Myśli”.
Slotowe relacje
Jak wspominałam już na wstępie – powyższa relacja obejmuje promil tego, co można nazwać „Slotem”. Relację z tegorocznego „Slota” można zobaczyć także w formie artystycznej – w ramach warsztatów powstał zin.
Jego przygotowaniu towarzyszyły warsztaty z Radosławem Rakiem, Małgorzatą Lebdą, Filipem Springerem i Natalią Hatalską. W najbliższym czasie zostaną też opublikowane relacje ze SlotTV – telewizji tworzonej przez wolontariuszy, związanych ze światem filmowym, na którą składają się zarówno reportaże, artystyczne impresje, jak i formy komediowe. Jako, że są to relacje tworzone podczas festiwalu nie objęły one jego ostatnich chwil. Ostatni koncert festiwalu dał zespół Armia. Ostatnim utworem koncertu było zaś Niebo nad niebem. Niebo jest po naszej stronie – zawołał Tomasz Budzyński, kończąc muzycznie Slot Art Festival 2025.
Fot. z archiwum Autorki
POST COMMENT