Sebastian Stankiewicz
Relację z Sacroexpo 2024 chciałbym zacząć od dwóch pojęciowych niejasności, które jak mi się wydaje warto podnieść na wstępie. Po pierwsze, czy w ogóle samo pojęcie „targi sztuki sakralnej” nie jest w swej istocie oksymoronem, którego sens bierze się ze sprzeczności między biznesowymi okolicznościami profanum wystawy targowej, a sacrum realnej Boskiej obecności w liturgii eucharystycznej i tajemnicy naszej osobistej relacji z Bogiem? Kontekstowa ambiwalencja zasadniczo mąci nasze myślenie, zwłaszcza, że dylemat ten nie zawsze daje się jasno wyłowić w semantycznej złożoności różnych aspektów całej sytuacji oglądania sztuki sakralnej na targach. Dopiero uświadamiając sobie, że przedmiotami oferowanymi na targach – produktami, dziełami – są tu jedynie potencjalne narzędzia, mające służyć jako sztuka sakralna w ściśle określonym kontekście kultu liturgicznego, zaczynamy dochodzić do przekonania, że wyjściowe pojęcie „targi sztuki sakralnej” ma w rzeczywistości sens metaforyczny, a użycie sensu dosłownego „targi potencjalnej sztuki sakralnej” czy terminu „targi sztuki sakralnej in spe”, chociaż oddawałoby prawdę sytuacji, to byłoby raczej dalekie od marketingowych intencji organizatorów.
Druga niejasność pojęciowa wiąże się z różnicą między dużo szerszym zakresem definicyjnym sztuki sakralnej, który nie zmienił się od czasów starożytności i średniowiecznych strzech budowniczych katedr, wobec wszechobecnego w kulturze zachodniej automatycznego nowoczesnego utożsamienia pojęcia „sztuka” z wąskim rozumieniem terminu „sztuki piękne”1. W tym zestawieniu sztuka sakralna obejmuje nie tylko malarstwo, rzeźbę, witraż czy techniki fresku i mozaiki, czyli unikatowe pojedyncze realizacje indywidualnego kunsztu, lecz także to, co określamy mianem sztuk projektowych, czyli szaty i akcesoria liturgiczne oraz wszelkie elementy związane ze wznoszeniem, aranżacją i wyposażeniem wnętrz kościelnych. W związku z tym sztuka sakralna konotuje daleko szerszy zakres niż tylko indywidualne artystyczne wizje scen ewangelicznych oraz wizerunków Trójcy Świętej, Maryi i świętych. Nieświadomi czy świadomi tej różnicy pojęciowej organizatorzy targów, chociaż niemal od samego początku starali się podkreślać dokonania indywidualnych twórców sztuki sakralnej takich, jak kompozytorzy, malarze i rzeźbiarze – z jednej strony przyznając im specjalne nagrody za dokonania w tej dziedzinie, a z drugiej organizując okolicznościowe wystawy towarzyszące targom – to dopiero od dwóch lat zdecydowali się stworzyć w obrębie targów specjalną Strefę Sztuki przeznaczoną do prezentacji autorskich wizji sztuki sakralnej. Jednym słowem ze sztuki sakralnej wyodrębniono niechcąco, zgodnie z nowoczesnym przyzwyczajeniem, nowe pojęcie sztuki sakralnej – „sakralne sztuki piękne”. Na nich chciałbym się w tej relacji z Sacroexpo 2024 skupić szczególnie.
25. Międzynarodowa Wystawa Budownictwa i Wyposażenia Kościołów, Sztuki Sakralnej i Dewocjonaliów Sacroexpo 2024 odbyła się w dniach 10-12 czerwca 2024 w Kielcach. Uchodzące za największe tego typu wydarzenie w Europie, tegoroczne jubileuszowe targi zgromadziły ponad 200. wystawców, głównie z Polski, lecz także ze Słowacji, Słowenii, Bośni i Hercegowiny, Grecji, Chorwacji, Włoch, Portugalii, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy i Węgier. Zgodnie z nazwą targów oferowany asortyment obejmował wszelkie elementy wystroju i wyposażenia kościołów, stroje i naczynia liturgiczne, miejsca pielgrzymkowe oraz katolickie media i wydawnictwa. Oferowano m.in.: organy, dzwony, komfortowe konfesjonały, wina mszalne, komunikanty, systemy alarmowe i systemy informatyczne dla sprawnego funkcjonowania parafii, nowe technologie konserwatorskie, grzewcze, nagłaśniające i rozwiązania multimedialne, najróżniejsze dewocjonalia oraz gadżety.
Niezależnie od funkcjonującej w programie tegorocznego Sacroexpo specjalnej Strefy Sztuki – o ktorej za chwilę – pośród stoisk targowych dawało się zauważyć także albo wystawców zrzeszających grupy artystów reprezentujących różne techniki artystyczne, którzy oferowali elementy aranżacji przestrzeni sakralnych w klasycznych technikach fresku, malarstwa, rzeźby, mozaiki, czy ceramiki, albo indywidualnych artystów, którzy zdecydowali się na samodzielny udział w targach. Wśród tych ostatnich zwracała uwagę przeobrażona w warsztatowo-ekspozycyjną przestrzeń prezentacja wielkoformatowej rzeźby figuralnej Zakładu Snycerskiego Andrzeja Burkota, lecz dało się też zauważyć stoiska Agnieszki Korczak – malującej nieduże, przeznaczone przeważnie do kultu prywatnego i wzorowane na mistrzach włoskiego Quattro- i Cinquecenta wizerunki Madonn z Dzieciątkiem – oraz Tadeusza Molgi – czerpiącego z szerokiego spektrum inspiracji pochodzących z zachodniej tradycji malarstwa; w przypadku scen ewangelicznych artysta wykorzystuje wzorce włoskiego i holenderskiego pejzażu XVII w. lub czerpie z akademickiej poetyki rzymskich obrazów Henryka Siemiradzkiego, natomiast w przypadku portretów świętych, sięga do konkretnych tradycji malarskich obowiązujących w czasie działalności konkretnych świętych, np. do tradycji realistycznych z przełomu XIX/XX w., gdy maluje Jose Marię Escrivę, czy do tradycji portretu sarmackiego malując św. Stanisława Kostkę. Co charakterystyczne, opisani artyści pozostają w kręgu zachodniej tradycji rzeźby i malarstwa sakralnego, nie sięgając do niezwykle popularnego współcześnie odwoływania się do wschodniej tradycji ikony bizantyjskiej. Ten z kolei typ nawiązań wyraźnie dało się zauważyć w prezentacji organizatora Strefy Sztuki warszawskiego Domu Aukcyjnego i Galerii Online Art in House.
Zakład Snycerski Andrzeja Burkota, fot. S. Wójcicki
Stoisko Agnieszki Korczak, fot. S. Wójcicki
Tadeusz Molga, Św. Filip Neri, fot. S. Wójcicki
Idea funkcjonowania Strefy Sztuki opierała się w tym roku na trzech komponentach: Aukcji Sacrum, do której zgromadzono 74 obrazy i drobne rzeźby różnych artystów, wystawy galeryjnej i rozplanowanych na każdy dzień trwania targów spotkań autorskich z Sylwią Perczak, Aleksandrem Grzybkiem i Krzysztofem Sokołowskim. Jeśli w galeryjnej wystawie niemal 98% dzieł nosiło znamiona sakralnych sztuk pięknych in spe, tak na absolutnie mylącej swą nazwą Aukcji Sacrum zaprezentowano niemal 80% dzieł o znamionach zdecydowanie sztuki religijnej, czyli takiej, która co prawda wykorzystuje motywy religijne, jednak nie nadaje się zupełnie do kandydowania do kultu czyli do zaklasyfikowania jako sakralne sztuki piękne. Odniesienia do katolicyzmu tych obrazów były jednoznaczne, jednak sposób potraktowania tematu był albo całkowicie nie-teologiczny, albo manierystycznie komentujący, przegadany i trochę zagubiony w doraźnych kontekstach i koncentracji na celebracji stanów ludzkiej subiektywności – jednym słowem była to sztuka w ogóle niezdatna do kontemplacji i pośredniczenia w kontakcie z sacrum. Czasami wręcz nawet można było odnieść wrażenie, że ocieramy się o religijną sztukę krytyczną, jeśli chodzi o dobór strategii artystycznej, w której poddawane były ocenie niektóre aspekty współczesnego katolicyzmu, czy też proponowane były nowe antropocentryczne wizje wiary lub badana była złożona relacja współczesności i katolicyzmu. Świetnym tego typu przykładem była nawiązująca do pop artu Lichtensteina Ma’donna selfie Beaty Szustkiewicz czy trochę steampunkowa Madonna z Dzieciątkiem NR Pawła Grabowskiego.
Beata Szustkiewicz, Ma’donna selfie, fot. S. Wójcicki
Paweł Grabowski, Madonna z Dzieciątkiem NR 588, fot. S. Wójcicki
Jeśli chodzi o język wizualny, to ogólny wydźwięk proponowanych stylistyk prac aukcyjnych polegał na trzech strategiach. Po pierwsze na próbie poszukiwania aktualnego idiomu w oparciu o sekularną tradycję różnych osiągnięć sztuki nowoczesnej i współczesnej, po drugie na próbie adaptacji i aktualizacji konkretnych, dobrze znanych z historii sztuki rozwiązań wizualnych (Joan Miró, Henri Mattise, Marc Chagall, Nikifor, Edward Dwurnik, sentymentalny nurt XIX- i XX-wiecznego dewocjonalizmu, który można byłoby określić estetyką cuteness avant la lettre), a po trzecie na próbie nieskrępowanego wykorzystania tradycji ikony bizantyjskiej. Oprócz dzieł z kręgu wyrazistej strategii ikony, efektem pozostałych strategii był mniej lub bardziej przypadkowy swoisty wizualny wolapik, po części wynikający z samej konwencji zbiorowej prezentacji pojedynczych dzieł artystów. Wśród artystów znanych z wypracowanych własnych stylistyk, poza pracami Perczak i Grzybka, na aukcji licytowano także dzieła m.in. Joanny Mieszko i Jana Dubrowina.
Jan Dubrowin, Gromniczna, fot. S. Wójcicki
Wystawa galeryjna Art in House miała zdecydowanie inny, bardziej kontemplacyjny i rzeczywiście kierujący umysł ku sacrum wymiar. Oprócz znanej pracy Borysa Fiodorowicza należącej do religijnej sztuki krytycznej Sorry Polsko, właściwie pokazano tam wyłącznie dzieła aspirujące do miana sakralnych sztuk pięknych. Najmocniejszymi akcentami tej wystawy były przede wszystkim pokazywane w dużym wyborze prace Krzysztofa Sokołowskiego i Sylwii Perczak, chociaż prezentowano również wybór dzieł Aleksandra Grzybka i efekt działań Stowarzyszenia Nowica, artystów-ikonopisów kontynuujących wizję zanurzonej w abstrakcjonizmie nowoczesnej formuły ikony.
Borys Fiodorowicz, Sorry Polsko, fot. S. Wójcicki
Bardzo ciekawa, indywidualna i wyrazista wizja Perczak, to minimalistyczne, kameralne wizerunki Madonny lub Mandylionu. Artystka łączy elementy malarskie z techniką rysunku oraz nacinanego i wydzieranego kartonowego podobrazia, które działa surowością swego naturalnego koloru kontrastującego z perfekcyjnie opracowanymi malarskimi fragmentami, aby tworzyć skupione, sprawiające wrażenie niedokończonych lub odkrywanych spod licznych powłok tynkowych fragmentów dawnych dzieł sztuki sakralnej. Jest to konwencja absolutnie twórcza, niezwykle skupiająca i nakierowująca uważność serca, ducha i całego umysłu – zdecydowanie aspirująca do sakralnych sztuk pięknych, które mogłyby być dla wiernych uczestniczących w liturgii łącznikiem z sacrum.

Obrazy autorstwa Sylwii Perczak, fot. S. Wójcicki
Z wyciszonymi obrazami Perczak kontrastuje fascynująca i operująca bardziej w rejestrach spektakularności propozycja Krzysztofa Sokołowskiego, który odchodzi od konwencji klasycznego obrazu tworząc intensywnie barwne, reliefowe obrazo-obiekty i takież tryptykowe lub poliptykowe nastawy ołtarzowe. Idealnie abstrakcyjna – wywodząca się z idei geometrycznej ikony Malewicza i posługująca się geometrycznym iluzyjnym idiomem przeniesionym niemalże dosłownie z poszukiwań XX-wiecznego op artu – propozycja artysty jest najdalej idącą współczesną wersją sztuki aspirującej do sztuki sakralnej. Sam artysta zresztą świadom tej odrębności operuje pojęciem sztuki neosakralnej2 w odniesieniu do prac prezentowanych na wystawie, chociaż w przestrzeniach Sacroexpo słowo to nie pada ani razu. Perfekcyjne warsztatowe opracowanie obiektów jest myśleniem nie tylko artysty malarza, ale także artysty designera cyzelującego najdrobniejsze percypowane niemal haptycznie najdrobniejsze detale. Podstawowym tworzywem jest prawie zawsze reliefowane deskowe podobrazie, które następnie jest oklejane gęstą gazą, powlekane kredowo-klejowym gruntem, polichromowane tuszem, czasem intarsjowane, zawsze politurowane szelakiem i niejednokrotnie złocone. Obiekty Sokołowskiego budowane są z geometrii linii prostych i krzywych, które na iluzyjnym poziomie potęgują realnie trójwymiarową delikatną alternację wklęsłych i wypukłych powierzchni. Jest to sztuka doskonale abstrakcyjna, nie operująca żadnymi przedstawieniami, korzystająca natomiast ze znanej z Bizancjum symboliki liter reprezentujących Boga oraz matematycznych symboli, które z jednej strony stanowią drobne adnotacje dopełniające kompletność wizualnej kompozycji, a z drugiej – jak u Leibniza – stanowią regułę istnienia wszelkiej materialnej zmysłowości świata. Stoi za tym głębokie przekonanie, które wyraził kiedyś św. Tomasz z Akwinu, że poznawanie świata stworzonego przez Boga za pomocą coraz doskonalszych narzędzi nauki, zbliża nas do Niego samego.
Oglądając prace artysty w Strefie Sztuki nie mieliśmy jednak jako widzowie możliwości podziwiania w pełni dwóch architektonicznych realizacji sztuki sakralnej Sokołowskiego. Drobną namiastką było wywieszenie dość słabych jakościowo wydruków dokumentujących wnętrza Kaplicy Pokoju w klasztorze sióstr salezjanek w Jerozolimie (2017) i wnętrza kaplicy z Klebarku Wielkiego (2016-2017), w których autor w pełni wykorzystał walory światła, przejrzystości i odbicia kreując wielozmysłowe, immersyjne doświadczenie przestrzeni sakralnej.


Obiekty autorstwa Krzysztofa Sokołowskiego, fot. S. Wójcicki
Oczywiście, prace Sokołowskiego z jednej strony stanowią oryginalną i zdecydowanie afirmatywną w odbiorze propozycję dla sztuki sakralnej, z drugiej jednak strony może się pojawić jako wywołujące rezerwę memento, echo różnorakich podejść iluministyczno-okultystycznych związanych, tak jak i sztuka Sokołowskiego, z kodowaniem i dekodowaniem Boga i świata. Podobnie zresztą, jak to było z zastanawianiem się nad intencjami Czarnego kwadratu Malewicza: czy pod warstwą wizualnej abstrakcji nie kryją się przeciwstawne idee i czy faktycznie mamy w tej symbolice do czynienia z afirmacją?
Oprócz Strefy Sztuki organizatorzy Sacroexpo zaproponowali jeszcze dwie warte wspomnienia wystawy. Wystawa maronickiej tradycji liturgicznej Kościoła katolickiego obrządku wschodniego – której reprezentantem jest coraz bardziej czczony i znany w Polsce św. Szarbel – Światło Wschodu w sercu chaosu zorganizowana przez oo. Maronitów oraz Maronicką Fundację Misyjną ukazywała nieznaną nam ikonografię rok liturgicznego, oryginalne manuskrypty i szaty liturgiczne. Z kolei Galeria Artem ze Słowacji zaprezentowała ponad 100., w dużej mierze nawiązujących do estetyki ekspresyjnej, obrazów religijnych namalowanych przez 21. słowackich artystów.
Obraz na wystawie pt.: Światło Wschodu w sercu chaosu, fot. S. Wójcicki
Fragment wystawy Galerii Artem ze Słowacji, fot. S. Wójcicki
Podsumowując, w prezentowanych na Sacroexpo propozycjach sakralnych sztuk pięknych i sztuki religijnej dominowały zdecydowanie media klasyczne, a z charakterystycznych dla sztuki współczesnej środków można wymienić co najwyżej technologie cyfrowych nadruków obrazów lub wykorzystanie lightboxów, te jednak pojawiły się poza interesującym mnie w tej relacji kontekstem. Patrząc z perspektywy poszukiwania i wypracowania nowego, nieignorującego artystycznych osiągnięć sztuki współczesnej języka artystycznego, który mógłby pełnić funkcję sztuki sakralnej, Sacroexpo 2024 ujawniły, jak trudne jest to zadanie i jak wiele pułapek czyha na chcących się temu poświęcić artystów. Jako wyjątki, wizje Sylwii Perczak i Krzysztofa Sokołowskiego zdają się potwierdzać tę regułę.
1Nowoczesne utożsamienie bierze się z oświeceniowego zdefiniowania przez Charlesa Batteux sztuk pięknych, jako tych, które są tworzone w celu zaspokajania czysto duchowych potrzeb człowieka (Ch. Batteux, Les Beaux-Arts réduits a un meme principe, 1746).
2Oprócz pojęcia sztuki neosakralnej, artysta używa także szerszego pojęcia „kognistruktury” opisującego przestrzeń artystyczno-sakralnych poszukiwań, które definiuje jako „próbę stworzenia form wizualnych, aby przekazać uczucie podziwu dla złożoności świata, któremu towarzyszy badanie jego tajemnic dzięki wiedzy i nauce. Naszym celem jest stworzenie sztuki, która sprzyja refleksji nad pięknem i wyjątkowością świata wokół nas i mobilizuje do poszerzania swojej wiedzy na jego temat”, zob. https://cognitostructura.com.
POST COMMENT